Hope:
Jest ok. siódmej rano. Ale jestem
zmęczona, w Tour Busie nikt nie da ci spać nawet na chwilkę. Niall co
chwile woła żeby ktoś zrobił mu jedzenie. Wstałam właśnie i popatrzyłam
na łóżko na którym leżał Liam, sama sobie dziwie że mieścimy się razem w
tym jednym małym łóżku. Ciekawe gdzie jesteśmy, postanowiłam pójść do
kierowcy zapytać.
-Hej Duck.
-Dzień Dobry Hope. Nie śpisz?
-Jakoś nie potrafię. Gdzie jesteśmy?
-Za jakieś pół godziny powinniśmy dojechać do Dallas.
-Ok. Głodny? Idę zrobić sobie kanapkę.
-Nie dziekuję.
-Okey.
Zaraz rozerwie mi pęcherz. Siu-siu! Pobiegłam szybko do toalety. Otworzyłam drzwi zobaczyłam Darcy klęczącą nad ubikacja.
-Erm. Darcy?
-Hope! Wchodź szybko i zamykaj drzwi.
-Okey. - zrobiłam co mi kazała -Co jest?
-Hope - zaczęła płakać - od kilku dni mam mdłości i spóźnia mi się miesiączka. Ciągle chce mi się spać.
-NIE!
-Tak. -i płakała coraz bardziej - Jestem w ciąży
-Ale Darcy to dobrze.
-DOBRZE!? Jestem za młoda, mam dopiero 18-ście lat.
-Czyje to dziecko?
-Jak to czyje? No Harrego.
-No ale się zabezpieczaliście?
-No tak, to jak to możliwe? Nie czekaj... O Boże!
-CO?
-Zrobiliśmy to w łazience ok. dwóch tygodni temu.
-Darcyy!
-Nie krzycz na mnie!
-Dobrze przepraszam. Kiedy masz zamiar powiedzieć o tym Harremu?
-Nie wiem. Na razie go w to nie mieszajmy.
-Ale on jest ojcem tego dziecka, powinien wiedzieć!
-Hope! Jeszcze bardziej to mi utrudniasz.
-Masz mu to powiedzieć. Teraz, jak jesteśmy w trasie. Rozumiesz? - zakryła dłońmi twarz
-Dobrze, ale nie dzisiaj! Zachowaj to w tajemnicy! Dobra?
-Jasne.
Niall:
Widzę że wstałem jako pierwszy, aż dziwne, ale mi się sikać chce. Trololo. Podszedłem do toalety, nacisnąłem na klamkę, zamknięte. Przystawiłem ucho do drzwi, żeby sprawdzić czy ktoś tam jest.
-To co robimy -powiedział jakiś głos
-Nie wiem. Harry nie może dowiedzieć się że jestem w ciąży Hope. To może zniszczyć mu reputacje.
-Tak wiem Darcy.
Uszom nie mogłem uwierzyć, stałem jak zamurowany. Darcy jest w ciąży.
-Siemka Niall - nagle zjawił się Harry - Niall? Co ci jest?
-Harry...
-CO?
-Da-da....
-Dracy?
-Yhym, ona...ona jest w ciąży. -Popatrzyłem na Harrego który ledwo trzymał się na nogach. Nagle z łazienki wyszły dziewczyny.
-Hej chłopaki. Harry kochanie co jest? -powiedziała Darcy
-CO JEST!? Kiedy miałaś zamiar mi o tym powiedzieć! CO?!
-Harry? O co ci chodzi?
-O DZIECKO! O to mi chodzi! Zaraz. Czyje ono jest? Z kim mnie zdradziłaś? CO!?
-HARRY! - zaczęła płakać - Ale jak? Jak ty się dowiedziałeś?
-Niall
słyszał waszą rozmowę w łazience - zobaczyłem zabójczy wzrok Hope,
celowała go prosto na mnie - NO to czyje jest to dziecko? Jakiegoś
pedała z pracy? No mów z kim mnie zdradziałaś?
-Z NIKIM! Słyszysz! Dziecko jest twoje!
-Co? Ale przecież się zabezpieczaliśmy?
-Dwa tygodnie temu, łazienka?
-O Boże. Ale skąd pewność że jest moje?
-ROBIŁAM TO TYLKO Z TOBĄ !!!
-Czyli... będę tatusiem?
-Tak.
-W tym wieku?
-Tak.
-Słuchajcie - nagle odezwała się Hope - w tej chwili potrzebujecie siebie nawzajem. Nie możecie się kłócić. Darcy cię potrzebuje Harry.
-Tak wiem. Przepraszam cię - podszedł do Darcy i ją przytulił - Nie chciałem, ale wiesz chciałem być pewny.
-Rozumiem. Już się nie tłumacz.
Harry:
Nagle zjawili się Zayn, Liam i Lou.
-Co to za krzyki? Ludzie zlitujcie się.
-Mam dobre wieści.
-Serio, jakie?
-Darcy spodziewa się dziecka.
Całej trójce opadła szczęka. Przez pewien czas stali nieruchomo, dopiero kiedy Hope klasnęła w ręce, odwiesili się i zaczęli zadawać pełno pytań.
-DOTARLIŚMY DO DALLAS - usłyszeliśmy głos kierowcy po czym dodał - PRZYGOTUJCIE SIĘ NA FANKI.
-Harry. - Darcy pociągnęła mnie w kont - Nie mówimy nic paparazzi, twoja reputacja nie może być zniszczona, przez moją ciąże.
-Ale dlaczego?
-Harry, nie teraz. I tak się dowiedzą ale lepiej żeby dowiedzieli się później. Okey?
-Oki doki. - daliśmy sobie buziaczka.
Wyszliśmy z Tour Busa i przywitaliśmy fanki. Niektóre z nich dziwnie patrzyły na Hope i Darcy, one i tak je ignorowały. Poszliśmy do hotelu się zakwaterować. Dopiero od jutra zaczynają się koncerty. Dziewczyny poszły na zakupy, a my udaliśmy się an próby przed jutrzejszym koncertem.
M .xx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz